Indeks S&P 500 wkroczył na terytorium korekty


comparic, Badania inwestycyjne XM

Jako miła odmiana od ostatnich spadków można było zauważyć, że zyski na głównych indeksach giełdowych w Stanach Zjednoczonych gwałtownie wzrosły po zamknięciu sesji w piątek, a indeks S&P 500 wzrósł o 2,39% na zamknięciu. Nadal jednak rynek znajduje się w zakresie korekcyjnym i analitycy przyglądają się temu, jak historycznie rynek reagował w takich monetach.

Najniższym zamknięciem dla indeksu S&P 500 była środa, kiedy rynek zapikował do poziomu 3930 punktów. Wtedy już Wall Street obawiało się, że rynek może rozpędzić się w tym spadku i zejść nawet do rejonów 3500 – 3200 punktów, do czego jeszcze nie doszło. Nie oznacza to jednak, że do takiego spadku nie dojdzie.

Zejście poniżej poziomu 3 837,25 oznaczałoby spadek o 20%, według danych Dow Jones Market Data, co spełniałoby powszechnie stosowaną techniczną definicję rynku niedźwiedzia. Analitycy sugerują, że zejście do tego zakresu będzie mogło być trudne w utrzymaniu, a jednocześnie z tym panika na rynku mogłaby jedynie zepchnąć rynek do niższych zakresów.

Niebagatelnie po trudnym dla akcji kwietniu nastąpił jeszcze trudniejszy maj, w którym akcje ucierpiały, ponieważ inwestorzy nadal porzucają akcje spółek technologicznych i innych ulubieńców pandemii.

Patrząc na to historycznie, kiedy rynek zbudował swój szczyt w hossie po marcu 2020 roku, jego korekta wyniosła 33,9% od szczytu. Jeśli rynek miałby zareagować podobnie – S&P 500 mogłoby celować nawet w poziomy 3200 – 3180 punktów.